W świecie, gdzie przemoc wciąż dotyka zbyt wielu dzieci i
młodzieży, szukamy nowych, skutecznych sposobów, by przerwać ten krąg
cierpienia. Projekt, który realizowaliśmy z młodzieżą, miał właśnie to na celu.
Stworzyliśmy grę „Vis Orbis”, aby uczyć, inspirować i wprowadzać realne zmiany.
Wielu z nas, nawet nieświadomie, nosi ciężar traum, które wpływają na nasze
decyzje i relacje.
Dlaczego gra? Ponieważ młodzież potrzebuje narzędzi, które
angażują, rozwijają i edukują w sposób, który rozumieją. Gry dają im przestrzeń
do działania, wyborów i przemyśleń – a to właśnie jest klucz do zmiany.
Wspólne odkrywanie trudnej prawdy o przemocy
Gra „Vis Orbis” powstała, by mówić o przemocy, ale nie w
sposób, który przytłacza. Umożliwia młodym ludziom wcielanie się w role,
podejmowanie decyzji i zrozumienie, jak trudno jest wyrwać się z cyklu
przemocy. Dzięki wspólnej pracy nad scenariuszami i postaciami, uczniowie
zaczynają dostrzegać, jak wiele wpływu mają doświadczenia przeszłości na nasze
zachowanie. To, co widzieliśmy, było niesamowite – młodzi ludzie w pełni
angażowali się w dyskusje, analizując dylematy bohaterów gry.
Siedziałam w małej trattorii na obrzeżach starego Bari,
popijając poranną kawę. Obok mnie mieszkańcy wymieniali się nowinami, a rodzina
gospodarzy przygotowywała lokalne przysmaki. W ich rozmowach, śmiechu i gestach
poczułam, jak tradycje Apulii stają się częścią mojego doświadczenia. To
właśnie te chwile, kiedy stajesz się częścią lokalnej społeczności, tworzą
najpiękniejsze wspomnienia z podróży.
Autentyczność
lokalnych doświadczeń
Podczas lipcowego tygodnia spędzonego w Bari, nad Morzem
Adriatyckim, w sercu regionu Apulia, odkryłam, że prawdziwe piękno tego miejsca
tkwi nie tylko w jego turystycznych atrakcjach, ale w codziennym życiu, które
toczy się w zgodzie z tradycją i w niesamowitej atmosferze prawdziwych włoskich
wakacji. Mój rustykalny pokój w historycznym centrum Bari Vecchia był idealnym
miejscem, by poczuć autentyczny klimat włoskich wakacji i doświadczyć
codziennego życia mieszkańców.
Spacerując po krętych uliczkach, znalazłam się w sercu
lokalnego życia, pełnego prostych przyjemności. Poranna kawa w pobliskiej
kawiarni, gdzie kelnerzy szybko rozpoznawali mnie jako stałą klientkę, była
wstępem do dnia pełnego smaków i zapachów. Przyglądałam się rozmowom i śmiechom
autentycznych mieszkańców, którzy spędzają większość czasu na ulicach. Zakupy
robiłam w lokalnym sklepiku, gdzie kupowałam mozzarellę, prosciutto crudo i
włoską bagietkę na popołudniowe przekąski. Włoska muzyka, szczególnie piosenki
„Volare” Domenico Modugno, „Felicita” Al Bano i Romina Power, czy „Mamma Maria"
Richi E Poweri, tworzyła tło dla codziennych wydarzeń i nastroju miasta.
Wszystko to sprawiało, że czułam się częścią ich świata.
Majówka w Nicei – kilka dni nad Morzem Śródziemnym, które nigdy nie przestaje zachwycać. To miejsce, gdzie oddech staje się głębszy, a umysł zanurza się w spokoju, który biolog Wallace J. Nichols określił mianem "błękitnego umysłu".
Powrót do Nicei po trzynastu latach przypominał spotkanie ze starym przyjacielem. Przyleciałam, aby odświeżyć wspomnienia i ponownie zanurzyć się w atmosferze tego magicznego miejsca. Już na lotnisku, przy samej krawędzi morza, poczułam pierwsze objawy błękitnego umysłu – płuca wypełniły się świeżym, czystym powietrzem. To uczucie nie opuściło mnie aż do końca pobytu.
Kamienista Plaża i Lazurowa Woda
Nicea przyciąga swoją kamienistą plażą, gdzie lazurowa woda rozciąga się aż po horyzont. Obserwując rytmiczne ruchy fal, ich hipnotyzujący szum koił moją duszę, wprowadzając w stan głębokiego spokoju. Wielokrotnie wracałam na plażę, czując jak stresy dnia codziennego odpływają z każdą kolejną falą. Kontakt z wodą, jej chłód i odświeżenie, działały jak balsam na moją skórę.
Zarówno Bruksela, jak i Charleroi to miasta pełne kontrastów i ciekawych historii. Podczas mojej ostatniej wizyty doświadczyłam ich unikalnych cech, które sprawiają, że oba miejsca są wyjątkowe, ale niekoniecznie zawsze przyjazne.
Bruksela, będąca siedzibą wielu instytucji europejskich, przyciąga ludzi z całego świata. Przebywałam tam na spotkaniu grupy roboczej Platformy Sprawiedliwej Transformacji. Chodząc po Ville de Bruxelles, centralnej dzielnicy z Grand Place, spotykałam turystów, szkolne wycieczki i uczestników wielu konferencji. Mimo tego tętniącego życiem otoczenia, czułam, że miasto czasem przytłacza swoją biurokratyczną atmosferą i zgiełkiem.
Wychodzę z zabytkowego dworca
kolejowego, czuję chłód 0 stopni Celsjusza i pochmurne, ponure popołudnie. W
Polsce już wyczuwa się wiosnę, a tutaj wciąż trwa zima, śnieg i lód pokrywają
ulice. Trzeba uważać, aby się nie pośliznąć, ponieważ Finowie nie uprzątają
śniegu, a ulice wysypują drobnym żwirem. Tak rozpoczynam moją przygodę po
Helsinkach, miastu, które na pierwszy rzut oka może wydawać się nieco ponure,
ale dla mnie, pełne jest fascynujących kontrastów i niezwykłych doświadczeń. Miasto
pełne inspiracji, gdzie można doświadczyć zarówno spokoju i zadumy, jak
i podziwiać potęgę natury i ludzkiej kreatywności.
Patrząc na otaczające mnie budynki i ulice, od razu mam
skojarzenia z Poznaniem, Wrocławiem... Petersburgiem? Czuję związki Helsinek i
pewnie całej Finlandii z Rosją, nawet w herbacie podanej w hotelu, która nosi rosyjskie
brzmienie - Russian Earl Grey. Ale przede wszystkim wyczuwam to poprzez
architekturę miasta.
Czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego tak często czujemy się zagubieni w życiu? Dlaczego mimo starań trudno nam utrzymać motywację do osiągania celów? A może chciałbyś odkryć sposób, który pozwoli Ci podejmować życiowe wyzwania z większą radością i skutecznością? – To jesteś w dobrym miejscu!
Wyobraź sobie, że Twoje życie jest jak najbardziej epicka gra, w której to Ty jesteś głównym bohaterem. Codziennie stajesz przed różnymi wyzwaniami, które musisz pokonać, aby osiągnąć kolejny poziom rozwoju. Ale w przeciwieństwie do gier komputerowych, w które gramy na ekranie, ta gra toczy się w rzeczywistości – Twojej rzeczywistości.
Czy gry komputerowe i wideo mogą być inspiracją dla naszego codziennego życia?
Wielu z nas zna gry komputerowe i wideo jako formę ucieczki, jako chwilę oderwania się od rzeczywistości. Ale czy kiedykolwiek zastanawialiście się, dlaczego tak łatwo jest się w nie zagłębić? Jane McGonigal w swojej książce Reality Is Broken: Why games make us better and how they can change the world („Rzeczywistość jest uszkodzona: Dlaczego gry czynią nas lepszymi i jak mogą zmienić świat”) zauważa, że gry komputerowe i wideo zaspokajają potrzeby, których świat realny nie jest w stanie spełnić. Poczucie bycia żywym, skoncentrowanym, zaangażowanym - te uczucia, które gracze odczuwają, są bardzo rzadkie w prawdziwym życiu.
Walizki spakowane. Jest ciepłe lipcowe popołudnie roku 2016. Świeci słońce, niebo jest bezchmurne. Idę promenadą wzdłuż rzeki East River. Po drugiej stronie widzę wieżowce Manhattanu. To ostatni spacer podczas mojego pobytu w Nowym Jorku. Jutro wyjeżdżam, wracam do Polski, do moich rodzinnych stron.
Nowy Jork jest miastem marzycieli a ja przez ostatnie jedenaście miesięcy, po rzuceniu pracy w korporacji, spełniałam swoje marzenia o nauce w miejscu, które zawsze było dla mnie marzeniem. Pomimo wielu wyzwań i trudności, znalazłam tu miejsca, ludzi i doświadczenia, które zmieniły moją perspektywę na życie, na siebie, na realizację projektów i wzmocniły moje przekonanie, że zawsze dam sobie radę i że wszystko jest możliwe.
A jednak wyjeżdżam stąd z poczuciem porażki. Nie osiągnęłam tutaj mojego wyznaczonego sukcesu, którym było dla mnie pozostanie w tym mieście i zbudowanie tu życia. Jutro muszę je opuścić, czując, że legendarne "If you make it there, you can make it anywhere" nie odnosi się do mnie. Smutno mi, bo nie wiem co dalej zrobić ze swoim życiem.
Od tamtego momentu minęło prawie osiem lat. W tym czasie stopniowo i powoli budowałam swoje życie od nowa. Życie, którym żyję dzisiaj - pełne kreatywności, pasji i współtworzenia wspaniałych rzeczy z innymi. Pełne pracy z młodzieżą, walki o ich prawa, dbania o ich rozwój i tworzenia im warunków, w których będą mogli doświadczać rzeczy niezwykłych, budować swoją siłę, tożsamość i fundamenty na przyszłość.
Wprowadzenie zasady „Nic o nas bez nas” nie tylko kształtuje
społeczność opartą na szacunku i zrozumieniu, ale również stawia przed nami
wyzwanie: jak autentycznie włączyć głos dzieci i młodzieży w procesy decyzyjne.
Czy warto słuchać młodych? Jak stworzyć warunki do ich realnej partycypacji? Jakie
są skutki ignorowania ich głosu? Przyjrzyjmy się, jakie korzyści niesie za sobą
prawdziwa partycypacja młodych ludzi i jak możemy już dziś, w swoich
dziedzinach, przyczynić się do tego, żeby świat był miejscem, w którym każdy
głos, bez względu na wiek, jest naprawdę słyszany.
Osobiste motto
Nie wyobrażam sobie, żeby działania i decyzje podejmowane w
sprawie dzieci i młodzieży odbywały się bez ich uczestnictwa. Motto „Nic o nas
bez nas” zrodziło się w początkach istnienia M-LABi podkreśla główną misję stowarzyszenia. To jednocześnie
odzwierciedlenie mojej osobistej misji. Ostatnie lata poświęciłam na budowanie
platformy dla młodych, umożliwiając im aktywne uczestnictwo, zarówno w
działaniach w ramach stowarzyszenia jak i jako koordynatorka ds. młodzieży i projektów
kreatywnych w Koninie, będąc rzeczniczką ich praw, ambasadorką ich działań i
patronką wspierającą ich działania.
Marzymy o szkole pełnej kreatywności, dającej przestrzeń i wolność do samodzielnego odkrywania raczej niż nauczania tego, co właściwe według przestarzałego, sztywnego wzorca nie pozwalającego na wydobywanie i rozwijanie indywidualnego potencjału dzieci i młodzieży.
Wiele projektów, które realizuję zaczęło się w Koninie, w Młodzieżowym Domu Kultury. Tam zaczęła się moja współpraca z młodzież, tam powstał M-LAB, tam urodził się projekt Szkoła Naszych Marzeń. Moje marzenia zetknęły się tam z możliwością ich realizacji. Moja ówczesna szefowa chciała zorganizować konferencję dla nauczycieli, która przekaże im te idee. Przy pierwszym podejściu zabrakło mi czasu, ale i właściwego pomysłu, jak powinna wyglądać. Pomysł wyklarował się dopiero,gdy poznałam Olę Chodasz. Olę zobaczyłam w akcji w Poznaniu na wydarzeniu promującym ciekawe formy pracy z ludźmi i włączanie ich w działania w sposób interaktywny. Wiedziałam, że nasza konferencja nie może być zwykłą konferencją, ale musi pokazywać w praktyce, jak można taką edukację realizować. Musi włączyć wszystkich ludzi, którzy mają wpływ na edukację – dyrektorów, nauczycieli – ale również samych uczniów i ich rodziców. A przede wszystkim dać ludziom wizję – cel, do którego będą mogli dążyć i stworzyć społeczność ludzi, dla których zmiana jest ważna i którzy w jej wdrażaniu mogą się wzajemnie wspierać.
Oto opowieść o marzeniach, nieoczekiwanych zwrotach sytuacji,
trudnościach i sukcesach i o tym, jak współpraca z młodzieżą, innowacyjne metody i determinacja stworzyły M-LAB, przestrzeń rozwoju w Koninie.
Po powrocie z Nowego Jorku do Polski w 2016 roku los
poprowadził mnie w moje rodzinne strony i to tu w Koninie zaczęłam moją
przygodę z angażowaniem młodzieży w działania na rzecz ich własnego rozwoju. To
był początek niezwykłej podróży, która przyniosła wiele wyzwań, ale także wiele
nieoczekiwanych sukcesów.
Marzenie
Pierwsze kroki stawiałam w Młodzieżowym Domu Kultury, w
którym odbywały się zajęcia artystyczne dla dzieci. Kreatywna atmosfera tego
miejsca podgrzewała moje marzenie o stworzeniu nowoczesnej przestrzeni, w
której młodzi mogliby nie tylko rozwijać swoją kreatywność ale również tworzyć
i realizować swoje własne pomysły.
„Klimat to ludzie a
ludzie to klimat” - powiedział młody aktywista podczas debaty przeprowadzonej w ubiegłym roku w Koninie przez Młodych Ambasadorów Klimatu.
Zmiany
klimatu stanowią zagrożenie dla naszej planety ale również dla nas ludzi zamieszkujących
ją. Wzrost temperatur, ekstremalne zjawiska pogodowe, utrata bioróżnorodności i
inne skutki zmiany klimatu które mają ogromne konsekwencje dla ekosystemów
wpłyną również na nasze życie.
Czy zdajemy sobie sprawę ze zmian klimatu? Jakie odczucia
towarzyszą nam wobec tego tematu? A przede wszystkim, co możemy zrobić, aby
naprawdę zrozumieć i skonfrontować się z tym wyzwaniem?
Spot filmowy wykonany
przez Pawła Pachulskiego z White Crow Studio przy udziale Młodej Ambasadorki
Klimatu ze Stowarzyszenia M-LAB.
Odległy problem
Zdecydowana większość z nas spotkała się z pojęciem
zmian klimatu - tak wynika z badań, które samorząd miasta przeprowadził w
Koninie cztery lata temu. Jednak większość ludzi nie podejmuje i nie planuje
podjąć działań. Tak, segregujemy już śmieci i odpady, ale czy to wystarczy? Problem
zmian klimatu traktowany jest jako coś odległego. Podświadomie być może czujemy,
że coś jest nie tak, bo rośnie nasze poczucie zagrożenia, ale chyba nie jesteśmy w stanie zrozumieć prawdziwą skalę
problemu.
Oslo zapamiętam jako miasto fiordów, tętniące życiem,
w którym ciągle słychać gwar rozmów i muzykę wydobywająca się z licznych barów
i restauracji. Lillehammer, jako miasto
gór i jezior, pięknie położone nad jeziorem Mjøsa, bijące spokojem i ciszą. A
oto kilka migawek z mojego ostatniego wyjazdu studyjnego w temacie dialogu.
Odważna architektura
Opery
Budynek Opery znajduje się w centrum, na głowie fiordu Oslo. Pokryty
jest marmurem z włoskiej Carrary i białym granitem i wydaje się wyrastać z
wody. Dachy Opery wyglądają jak tarasy spacerowe nabrzeża, przypominają
nachylone bulwary, i faktycznie można po nich spacerować. Cieszą również oko siedzących
po przeciwnej stronie fiordu, gdy letnie wieczorne słońce odbija się od
szklanych ścian.
Dwie uliczki
W centrum można również natknąć się na urokliwe i malownicze
dwie krótkie uliczki Damstredeti Telthusbakken z drewnianymi domami
z końca XVIII i XIX wieku. Co ciekawe, każdy z nich jest zamieszkany!
Witaj na moim blogu – miejscu pełnym pasji, podróży i inspiracji, które napędzają mnie do odkrywania piękna i tworzenia pozytywnej zmiany. Jako liderka i innowatorka społeczna inicjuję projekty wspierające dzieci i młodzież, dążąc do budowy dla nich lepszego świata.